Teatr nie jest dla klienta, aktor nie jest dla widza

Powoli przygasa kolejna narodowa histeria związana z nieoficjalną reformą teatrów na Dolnym Śląsku (i ogólnie publicznych instytucji kultury), jakiej podejmują się poszczególne samorządy w kraju. Szkoda, że naprawdę ważny temat po raz kolejny sprowadzony został do petycji, protestów, bicia w dzwon na trwogę, ustawienia barykady i spolaryzowania stanowisk po jej obu stronach. Czytaj dalej „Teatr nie jest dla klienta, aktor nie jest dla widza”

Stan wojenny to, czy zabawa?

Jakiś czas temu, spacerując w południe po centrum Moskwy, zazwyczaj niemiłosiernie zatłoczonym o tej porze, natknąłem się na opustoszałe ulice. Im bliżej Kremla, tym bardziej zapełniały się ludźmi w milicyjnych i wojskowych uniformach:

Pewnie wybuch w metrze, pomyślałem. Może inny zamach, może konsekwencje prowadzenia wojny w Czeczenii… A może idą wybory, a może protesty społeczne. Może lepiej nie iść dalej…

Okazało się, że nie. To tylko Święto Moskwy!

Zabawa, imprezy, wódka swojska, tańce, hulańce i swawole. Z jednej strony, polscy organizatorzy wydarzeń kulturalnych mogą tylko pomarzyć o takiej ochronie i zabezpieczeniu imprezy masowej, z drugiej… zastanawiam się, ilu potencjalnych uczestników zabawy zrejterowało na widok tak widocznej ochronyJ

Polecam uwadze naszych rodzimych organizatorów dni miast, którzy rosnące koszty zabezpieczenia imprez masowych chcą zrekompensować zaangażowaniem wojska i policji.

PRawdziwy PR powinien nazywać się inaczej

Tygodnik „Polityka” ganiony był wielokrotnie przez branżę PR za jej oczernianie, wypaczanie istoty rzeczy public relations, wreszcie za deprecjonowanie samego terminu PR. Praktycznie rzecz zaczęła się od bulwersującego artykułu Agnieszki Rybak  „Wybielamy, przyczerniamy” sprzed prawie 8 lat, w którym to branża została przedstawiona mnie więcej tak: „W tym fachu nie ma sentymentów. Granic nie do przekroczenia, chwytów niegodnych zastosowania. Nie ma zasad prostych i jasnych, których naruszenie pociągałoby za sobą jakiekolwiek konsekwencje. Mowa o branży public relations. Pojawiła się wraz z wolnym rynkiem i ciągle nie ma polskiej nazwy. Dorobiła się za to: złej sławy, niezdrowych wpływów w mediach i dużych pieniędzy”.

Ten kontrowersyjny artykuł mocno poruszył wówczas środowisko PRowców mniej lub bardziej słusznie, „Polityka” zaś zyskała złą sławę w branży. Przez tych kilka lat na łamach tygodnika termin PR pojawiał się wielokrotnie – najczęściej w kontekście manipulacji, marketingu politycznego, wyborów i ogólnie szemranych interesów. Podobnie zresztą branża przedstawiana jest dziś w innych mediach. PRowcy to widzą, na kongresach branżowych zastanawiają się, dlaczego kojarzeni są ze „sprzedajnymi szmatami”. Sęk w tym, że nie ma tu zastosowania powiedzenie, iż „szewc bez butów chodzi”. Raczej to, że „PRoduct is not magic”. Czytaj dalej „PRawdziwy PR powinien nazywać się inaczej”

Żałoba narodowa to katastrofa w sektorze kultury

Natychmiast po odwołaniu wszelkich imprez realizowanych przez moją instytucję w żałobny poniedziałek narodowy, zerknąłem do internetu, aby zobaczyć relację z miejsca tragedii. Materiał został poprzedzony reklamą batonika Twix, która zalecała mi jakąś pauzę. Pokornie więc postanowiłem spauzować z moimi wynurzeniami, zwłaszcza że okoliczności smutne były. Jednak Artysta w Żałobie nie wytrzymał. Czytaj dalej „Żałoba narodowa to katastrofa w sektorze kultury”